Titan Quest: Ragnarok & Atlantis (PS4)

Dwa lata temu na nieistniejącym już PSSite zrecenzowałem konsolowy port Titan Questa. Wystawiłem grze 6/10, narzekając na spore problemy techniczne oraz brak dodatku Ragnarok, który w tamtym czasie dostępny był już na PC-tach. Deweloperzy co prawda zapowiadali jego rychłe wydanie, ale jak pokazała historia – z zapowiedzi nic nie wyszło. Krótko po premierze gra była w tak opłakanym stanie, że postanowiłem poświęcić temu osobny tekst. Jak widać na jego końcu – grę wydaną przez THQ Nordic splatynowałem i wyrzuciłem później z dysku, kompletnie zapominając o dwóch rozszerzeniach.

Te jednak się pojawiły. W dwa lata po premierze podstawki. Po drodze zmienił się deweloper i obowiązki przeniesienia Ragnarok i Atlantis wzięło na siebie studio Pieces Interactive. Nowa ekipa hołdowała transparentnemu stylowi, informując o postępach na bieżąco. Wydawało się, że po niekończącym się festiwalu błędów podstawki, wraz z wydaniem dodatku będzie lepiej. Nie jest. A przynajmniej nie na tyle, ile sobie obiecywałem po dwóch latach poprawiania gry i przenoszenia dodatków.

Titan Quest: Ragnarok dodaje do gry zupełnie nowy rozdział fabularny, który zabiera nas na wycieczkę po Europie, by wrzucić nas do nordyckiej mitologii. Za tym idą nowi przeciwnicy, zadania, przedmioty i lokacje. Zimowe klimaty są miłą odmianą po antycznej Grecji, Egipcie i Dalekim Wschodzie. Mimo że design niektórych lokacji wypada słabo, to udało się uchwycić odpowiedni klimat mroźnej północy. Ragnarok to mniej więcej 10 godzin zabawy, jeśli zaczniecie grę nową postacią (gra daje taką opcję, umożliwiając stworzenie bohatera na 40 poziomie z punktami gotowymi do rozdania), albo z 3-4 godzinki, jeśli macie gotową postać z dobrym buildem. DLC zmusza was do rozpoczęcia go od najniższego poziomu trudności, czego nie do końca jestem w stanie zrozumieć.

Atlantis to inna para kaloszy. Rozszerzenie w grze nie widnieje nawet jako pełnoprawny rozdział, a poboczny wypad na tytułową Atlantydę. Ten wątek fabularny jest dużo krótszy. Ukończyłem całość w jakieś 2 godziny. Co prawda czeka na nas nowy tryb niekończącej się hordy, ale… ileż można. Z drugiej strony Atlantis dodaje parę usprawnień w samej rozgrywce i interfejsie. Jeśli cierpieliście na nadmiar gotówki, to możecie pobawić się, chociażby w hazardzistę i kupować paczki z losowymi przedmiotami. Przyznaję, że zastanawiałem się długo, czy nie jest to bardziej opłacalna zabawa niż farmienie niektórych zestawów…

Wróćmy jednak do warstwy technicznej dodatków. Nie mam dobrych wiadomości, dla osób, które liczyły, że nowy deweloper sprawi się lepiej niż poprzednia ekipa. O jakiejkolwiek płynności rozgrywki w większych zadymach zapomnijcie. Gra gubi klatki non stop i normą są okolice 10 FPS. Na dzień dobry dwa razy zawiesiła mi się konsola i trzy razy gra wyrzuciła mnie do menu PS4, gdy przenosiłem przedmioty między zakładkami. Później było już lepiej (tylko 2 crashe na 14 godzin grania). Irytowało mnie za to coś zupełnie innego – polska wersja. W podstawce nie bardzo było narzekać. Tutaj mam wrażenie, że ktoś dostał przetłumaczone teksty, nawet nich nie sprawdził i ciemno wrzucił do gry. Efekt? Zobaczcie sami.

Nie wygląda to zbyt dobrze, prawda? I żeby to tak jednorazowo. Nie. W obu dodatkach na ich całej szerokości to samo. Deweloperom albo mocno się śpieszyło (rozszerzenia przenosili niecałe dwa lata…), albo ktoś zapomniał wysłać DLC do działu testów jakości.

Wiele bym zrozumiał,  gdyby Titan Quest: Ragnarok i Titan Quest: Atlantis były wycenione rozsądnie. Jednak gdy w dniu premiery zobaczyłem, że do wymaganej podstawki (ta akurat jest tania) trzeba dokupić obaw DLC za 79 złotych każde, to złapałem się za głowę. Może jeszcze ten nieszczęsny Ragnarok wart byłby tej kwoty, gdyby jakościowo wyglądało to lepiej, ale Atlantis? Nie róbmy sobie żartów.

Lata posuchy na rynku konsolowych gier hack 'n’ slash dawno za nami, więc Titan Quest – który jest starą grą, tak na marginesie – ma od razu pod górkę. PC-towe wydania oby rozszerzeń wniosły sporo ożywienia do społeczności i w połączeniu z dostępnymi na tamtej platformie modami sprawiły, że kolejne godziny włożone w przygodę Zabójcy Tytanów nie były czasem straconym. Na konsolach częściej będziecie sobie zadawali pytanie – za jakie grzechy. Niestety, ale w tej cenie rozszerzenia nie są warte waszej uwagi. Na promocji i tylko, gdy deweloperzy połatają błędy, które znowu wróciły do gry…

Podziel się:
Paweł Musiolik
Paweł Musiolik

Przez lata prowadziłem serwis PS3Site.pl/PSSite.com. Aktualnie znajdziecie mnie gościnnie m.in. na Gry-Online.pl i dziale rozrywkowym Allegro.

Artykuły: 86

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *