Grzebanie w cyfrowej bibliotece gier kupionych za grosze w różnorakich promocjach pozwala wyciągnąć tytuły, o których zakupie dawno zapomniałem. Konsolowa wersja The Incredible Adventures of Van Helsing II zadebiutowała w 2016 roku (dwa lata po wersji na PC), a na przeportowanie tytułu na PlayStation 4 czekaliśmy kolejny rok. Ciężko jest jednoznacznie powiedzieć, ile osób czekało na kontynuację, gdyż pierwsza odsłona na konsolach szału nie zrobiła. Głównie dlatego, że pojawiła się w momencie, gdy gatunek hack 'n’ slash dostał wiatru w żagle i zaczął żwawiej zaznaczać swoją obecność na rynku.
Gdy ekipa NeocoreGames wypuszczała The Incredible Adventures of Van Helsing na PC-tach w 2013 roku, rynek starał się otrząsnąć po niezadowalającej (i to lekko mówiąc) premierze Diablo III. Path of Exile nie było jeszcze takim hitem, jak mówi się o grze kilka lat po premierze. Próbowali więc mniejsi deweloperzy, którzy widząc niezagospodarowany segment rynku, walczyli o swoje miejsce. Węgierska ekipa wzięła więc historię o łowcy demonów – Van Helsingu – wymieszała to z gigantyczną porcją popkulturowych odwołań i wrzuciła na rynek. Grę przyjęto dosyć ciepło, więc od razu zabrano się za kontynuację. Ta w swoich założeniach rozwija to, co deweloperzy osiągnęli w poprzedniczce. Niestety dla graczy nie na tyle, bym mógł z czystym sumieniem komuś The Incredible Adventures of Van Helsing II polecić. W tym momencie na rynku jest tyle różnorodnych produkcji, że przygoda Van Helsinga w swojej nijakości może skusić jedynie wygłodniałego fana tego gatunku.
U podstaw rozgrywki leżą główne założenia tego gatunku. Przemierzając kolejne krainy, walczymy z zastępami wrogów, wbijając kolejne poziomy, by zdobyte punkty przeznaczać na rozwój statystyk oraz umiejętności. Do tego pławimy się w zalewie różnorakiego ekwipunku, starając się stworzyć najlepszy dla nas build postaci. The Incredible Adventures of Van Helsing II wyróżnia się tym, że towarzyszy nam duch Katariny, którego także możemy rozwijać. Wprowadza to nieco urozmaicenia do rozwoju postaci. W pierwszej części klasy bohatera nie mogliśmy wybierać w ogóle. W kontynuacji dodano wybór jednej z trzech, jeśli zdecydujemy się utworzyć nową postać. Sam wybrałem opcję importowania postaci z jedynki, za co trzeba pochwalić studio, gdyż rozwiązano to bezproblemowo. Wracając do towarzyszącej nam Katariny, to poza ciągłymi docinkami i (czasami) zabawnymi dialogami, możemy wybrać jedną z trzech opcji jej rozwoju. Jedną z nich jest typowe wsparcie Van Helsinga wzmocnieniem statystyk. Minus – nasza towarzyszka w ogóle nie walczy. W pozostałych dwóch opcjach skupia się albo na atakach fizycznych, albo duchowych. I mimo różnych kombinacji, w przypadku klasy nastawionej na walkę wręcz, Katrina najlepiej sprawdzała się jako wsparcie podnoszące nasze statystyki.
Mimo pozornego bogactwa umiejętności dla naszej postaci walka w The Incredible Adventures of Van Helsing II jest wyjątkowo beznamiętna i po prostu nudna. Winę za to ponosi po części średnia animacja oraz słabe efekty wizualne, które nie potrafią nadać atakom odpowiedniej wizualnej mocy. Nie pomaga także ograniczenie do wyłącznie trzech klas postaci i małej różnorodności znajdowanych przedmiotów. Wolne tempo rozgrywki (wybaczcie, Diablo III mnie rozpieściło tempem walki i poruszania się) na dłuższą metę także zaczyna męczyć. Co prawda deweloperzy zaimplementowali dodatkowe misje w formie gatunku Tower Defense, ale w ostateczności to więcej tego samego – klepania paru rodzajów przeciwników, z udziałem paru wieżyczek. Jeśli nie planujecie zdobycia platyny, to najwygodniej będzie do tych misji oddelegować generałów ruchu oporu. Ci poza tym mogą być jedynie wysyłani na jedną z parunastu misji, których zakończenie daje nam parę niepotrzebnych przedmiotów. Podobnie jest ze zdobywaną w pewnym momencie Chimerą. Z jednej strony przywołujemy ją podczas walki (funkcjonuje to, jak zwyczajna umiejętność), ale z drugiej wysyłamy ją także na ekspedycje, które podnoszą jej poziom, a nam przynoszą przedmioty. W większości kompletnie niepotrzebne.
Gdyby jednak znudziła wam się zabawna w kampanii fabularnej (jakieś 10 godzin zabawy), czekają na was przygotowane przez dewelopera mapy dostępne pewną pulą modyfikatorów, które funkcjonują jako osobne scenariusze, w których trakcie musimy wykonywać predefiniowane zadania. Mało? Pomijając DLC z nowym trybem, jest także tryb dla wielu graczy nastawiony na kooperację (w cztery osoby) oraz zwyczajne PvP. Przygotujcie jednak chętnych znajomych, gdyż wygląda na to, że w The Incredible Adventures of Van Helsing II nikt już nie gra. Przynajmniej nie przez Sieć.
Nie wspominałem wcześniej o fabule, gdyż ta w tym gatunku gier nie jest jakoś przesadnie ważna. Oczywiście, lepiej, gdy reprezentuje sobą jakiś poziom, ale nawet beznamiętna młócka może być przyjemna, gdy… systemy gry są dobrze zrobione. W The Incredible Adventures of Van Helsing II ten aspekt kuleje, więc w fabule szukałem pocieszenia. Niestety go nie znalazłem. Scenariusz jest głupi, przesycony popkulturowymi odniesieniami, które mogą cieszyć jedyni nastoletniego nerda. Antagonista gry pojawia się na jej końcu i jest i tak marginalizowany na rzecz… wielkiego drzewa… ale zostawmy już historię, bo po uszach deweloperowi powinno się też dostać za interfejs. Postawienie na kołowe zarządzanie ekwipunkiem nie jest niczym nowym i jeśli jest dobrze zrobione, to na kontrolerze nie ma lepszej opcji. Niestety w przypadku tej produkcji, przełączanie się między zakładkami w ekwipunku jest męczące. Praktycznie za każdym razem przeskakiwało mi wybierane prawą gałką analogową okienko, co – zwłaszcza przy sprzedaży przedmiotów – wyjątkowo mnie wkurzało. Poza tym – menusy są zawalone. W wielu miejscach brakuje objaśnienia danych statystyk, które przydałyby się początkującym.
Przyznam, że gdybym zapłacił za The Incredible Adventures of Van Helsing II więcej niż niecałe 20 złotych, biorąc grę w ciemno, poczułbym się mocno zawiedziony. Na szczęście z uwagi na to, że grałem w poprzedniczkę, wiedziałem, na co mogę liczyć. To i nieco mniej boli przeciętniactwo tej gry. Nie tylko na PC-tach mamy mnóstwo lepszych alternatyw, ale także na konsolach, gdzie gatunek nie jest aż tak bogato reprezentowany co na blaszakach. Drugą odsłonę przygód Van Helsinga najlepiej więc kupić za około 20 złotych. Najlepiej, gdyby deweloperzy przygotowali trójpak, który na PC funkcjonuje w formie The Incredible Adventures of Van Helsing: Final Cut i od razu go przecenili do poziomu ~50 złotych.