Dwa lata temu recenzowałem pecetowy port Shatter, który pierwotnie debiutował w 2009 roku na PlayStation 3. Na jej końcu zawarłem informację o planowanym debiucie remastera na konsole poprzedniej generacji. Cóż, nic z tego nie wyszło. Przynajmniej w pierwotnym terminie.
Z dwuletnim poślizgiem po kilkumiesięcznej wyłączności na Netfliksie (nie pytajcie) do sprzedaży trafiło Shatter Remastered Deluxe, dokładając do tego wersje na konsole tej generacji. Do recenzji ograłem wydanie na PlayStation 5. Zaznaczam, że po zakupie dostajecie wersje na obie generacje konsol. Na czym będziecie grali, nie ma większego znaczenia. Obie wersje wspierają do 120 klatek na sekundę, rozdzielczość 4K, lokalny tryb kooperacji i sieciowe rankingi. Jedyną różnicą między generacjami są lepsze wibracje w wydaniu na PS5 za sprawą kontrolera DualSense. W obu wypadkach czasy wczytywania są praktycznie takie same.
Zanim jednak skupię się na samym remasterze, to przybliżę nieobeznanym osobom to, czym jest Shatter. Mianowicie mówimy o wariacji Arkanoida, która przed laty zdobyła grono wiernych fanów. Poza niszę nie wyszła, jednak zapisała się w pamięci. Poza świetną ścieżką dźwiękową Shatter Remastered Deluxe wyróżnia się spośród wielu klonów pewną nowinką w rozgrywce. Nie poruszamy tylko paletką, ale także możemy odpychać wystrzeloną piłkę lub ją przyciągać, dzięki czemu jesteśmy w stanie manipulować lokacją, klockami w niej znajdującymi się oraz odłamkami, których zebranie ładuje nam specjalny pasek, który później wykorzystujemy do ataku specjalnego lub krótkotrwałego używania tarczy.
Zabieg ten powoduje, że Shatter Remastered Deluxe non stop trzyma solidne tempo, które dodatkowo sami sobie modyfikujemy zależnie od potrzeby. By nam się też nie nudziło, to im dalej w kampanii dla jednego gracza jesteśmy, tym bardziej wymyślne lokacje na nas czekają. Zaczynamy od normalnych prostokątów, by później zmieniać perspektywę czy trafić do okrągłej planszy. Dodatkowo na końcu każdego świata czeka na nas boss wymagający od nas rozgryzienia sposobu jego pokonania. Główny tryb to mniej więcej półtorej godziny gry. Po zaliczeniu całości czekają na nas tryby Boss Rush i Endless. Jeśli macie też z kim grać, to w każdym z powyższych rozegracie także z drugim graczem.
Zasadniczym pytaniem jest „Czy warto kupić Shatter Remastered Deluxe, jeśli grałem w oryginał na PC?„. Cóż, względem pecetowej wersji nie ma aż tak widocznych różnic. Oczywiście poprawiono jakość obiektów w grze, a bezproblemowe wsparcie dla wysokich rozdzielczości daje radę. Odwrotnie jest, jeśli jedyną wersją, z jaką obcowaliście, jest ta z PS3. Tutaj różnicę zauważy każdy. Płynniejsza rozgrywka, ciesząca oko jakość grafiki, zremasterowana muzyka i tryb kooperacji. W tak niskiej cenie (45 złotych) to zakup wręcz obowiązkowy dla fanów Arkanoida.
Grę do recenzji dostarczył deweloper.