Serious Sam 4 (PC)

Serious Sam 4 jest niczym nad wyraz sprawny wehikuł czasu na pecetowym rynku FPS-ów. Odpalacie grę i momentalnie przenosicie się dekadę wstecz. I nie mówię tutaj wyłącznie o oprawie audiowizualnej, która stoi na – powiedzmy – nieco ponad poprawnym poziomie. Głównie chodzi o rozgrywkę, która w wielu aspektach przypomina to, co serwowały poprzednie trzy odsłony przygód „Poważnego Sama”. Zależy, jak do tego podejdziemy, może to być wada w zestawieniu z dzisiejszymi FPS-ami, albo ogromna zaleta w momencie, w którym brakuje nam staroszkolnych strzelanek, a Doom Eternal zawiódł oczekiwania.

Giwera w łapę, morze wrogów do odstrzelenia

Studio Croteam, które stoi za serią Serious Sam nie zmieniało niczego w podstawach rozgrywki czwartej odsłony. Każda misja ma określony cel i prowadzi do niego morze trupów nafaszerowane ołowiem, odłamkami z granatów i rakiet. Fabułą, mimo że w grze obecna i ma jakiś sens (technicznie rzecz biorąc, Serious Sam 4 jest prequelem całej serii), to nawet gdy będziemy pomijać każdą scenkę przerywnikową i zignorujemy pojawiające się w trakcie misji dialogi, to absolutnie niczego nie stracimy. Ot, całość zamyka się w klasycznym – kosmici najeżdżają Ziemię, a nasz bohater jest jedyną osobą, która może im się przeciwstawić. Głównie dlatego, że ma do dyspozycji potężny arsenał.

Oj, mamy czym strzelać w tej grze. Zaczynamy z nożem i pistoletem, ale bardzo szybko dostajemy w swoje ręce strzelbę. Chwilę później karabin maszynowy i dwururkę, a potem leci już z górki. Granatnik, wyrzutnia rakiet, karabin snajperski, minigun, strzelbę automatyczną, armatę, a nawet działko laserowe. Do tego każdą broń możemy trzymać podwójnie (gdy wykupimy odpowiednią umiejętność na drzewku rozwoju postaci [tak, nawet tutaj ten aspekt się pojawia]), a dzięki usprawnieniu w poruszaniu się, przeładować w trakcie sprintu, co uczyniło Serious Sama 4 jeszcze bardziej dynamiczną grą.

Mało wam zabawy? A co powiecie na gadżety, które możemy zdobyć, jeśli będziemy przeczesywać ogromnych rozmiarów lokacje? Bawić możemy się spowolnieniem czasu, wypić koktajl dający Samowi nieludzką siłę, a na końcu przyzwać wciągającą wszystko w promieniu kilkuset metrów czarną dziurę i poprawić eksplozją atomową. Wszystko to oczywiście do przetestowania na hordach wrogów, idących w setki jednostek na ekranie w jednym momencie. Jest to możliwe przede wszystkim dzięki rozległym poziomom, które w kluczowych momentach zamieniają się w killroomy. Trzeba deweloperom oddać, że design lokacji wyszedł im przyzwoicie. W każdym rozdziale wydawało mi się, że liznąłem każdą ścianę, po czym na ekranie podsumowania misji oglądałem statystykę odkrytych sekretów na poziomie 20%. Łatwo więc wskazać, że fani węszenia w każdym zakątku gry będą zadowoleni.

Od czasu do czasu zasiądziemy także za sterami pojazdów. Malownicze prowincje Francji zwiedzimy na motocyklu lub za sterami potężnego kombajnu, ćwiartując zastępy wrogów. W Watykanie gra pozwoli nam skorzystać z potężnego mecha, który przyda się do walki z kosmicznym najeźdźcą na placu Świętego Piotra. Jeden absurd goni kolejny, ale taki mamy klimat w Serious Samie. Ten tytuł świadomie od samego początku nie bierze się na poważnie i korzysta z każdej, możliwie jak najbardziej ogranej, kliszy ze świata akcji.

Wizualny skansen, techniczna bylejakość

Serious Sam 4 wygląda…tak sobie. Nie miałbym z tym większego problemu, gdyby tytuł nie miał problemów z optymalizacją. A te niestety są, podobnie jak wszechobecne błędy. Na szczęście mi przytrafiły się te mniej szkodliwe, przy których pomagało wczytanie gry lub ponowne uruchomienie produkcji, gdy wyrzuciło mnie do Windowsa. Gra na najwyższych ustawieniach, w natywnej rozdzielczości 4K nie wyglądała zbyt imponująco, a miała problemy z utrzymaniem 60 klatek na sekundę. Zejście z niektórymi ustawieniami pomogło przez większość czasu, choć zdarzały się momenty, gdy całość spadała do kilkunastu fpsów. Część aktualizacji, które pojawiły się po premierze, nieco pomogły, ale nie zmieniło to ogólnego odczucia, że SS4 wygląda na nieco ładniejszy tytuł sprzed kilku lat.

Niemniej, całość zabawy zamknęła się w kilkunastu nieśpiesznych godzinach i nie czuję się jakoś z tym faktem źle. Nie mam wrażenia, że zmarnowałem sobie wolny czas, choć z drugiej strony nie ciągnie mnie też, by do produkcji studia Croteam wracać i wbijać wszystkie osiągnięcia. W pełnej cenie Serious Sama 4 bym raczej nie kupił, ale w promocji? Kto wie…

Grę do recenzji dostarczył serwis GOG.com, za co dziękuję

Tytuł testowany był na następującym sprzęcie:

  • CPU: Intel Core i9 9900k
  • GPU: GeForce RTX 2070 Super Palit Game Rock
  • RAM: 32 GB DDR4 G-Skill
  • MOBO: ASRock Z390 Extreme4
Podziel się:
Paweł Musiolik
Paweł Musiolik

Przez lata prowadziłem serwis PS3Site.pl/PSSite.com. Aktualnie znajdziecie mnie gościnnie m.in. na Gry-Online.pl i dziale rozrywkowym Allegro.

Artykuły: 87

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *