Path of Exile (PS4)

Jeśli choć raz w swoim growym życiu poszukiwaliście ciekawego hack 'n’ slasha, który zapełniłby lukę w sercu po serii Diablo, to Path of Exile zostało wam prawdopodobnie polecone więcej niż raz. Zaryzykuję, że sporo ludzi gustujących w tym gatunku w PoE grało lub gra nadal. Każdego miesiąca pojawiają się także nowi gracze. Po części wynika to z ekspansji na nowe platformy (wiosną tego roku tytuł przeniesiono na PS4), a po części (głównie) z uwagi na ciągły rozwój nową zawartością, która z Path of Exile uczyniła giganta.

Giganta, który robi wszystko, by próg wejścia był jak najwyżej i próby pokochania go usłane były kolcami, potłuczonym szkłem i klockami LEGO czyhającymi na nasze gołe stopy.

Mój pierwszy kontakt z Path of Exile miał miejsce grubych kilka lat temu, gdy szukałem jakiegoś hack n’ slasha, który zapełniłby pustkę po Diablo 2. Znalazłem grę na Steamie, zobaczyłem, że jest darmowa, więc postanowiłem ją wypróbować. Gdy ją odpaliłem, okazało się, że to tytuł wymagający stałego połączenia z siecią, więc od razu go wywaliłem. Chwilę później pojawiło się Diablo 3, które zajęło mi sporo czasu na PC, potem na PS3 i PS4, więc nawet nie myślałem o szukaniu innej gry. Jednak przyszedł czas, gdy i Diablo 3 mi się znudziło. Zacząłem więc sprawdzać inne gry, gdyż luka w tym gatunku w ciągu ostatnich lat się zapełniła. Niestety, żaden ze sprawdzanych tytułów nie był zbyt dobry — The Adventures of Van Helsing, Vikings: Wolves of Midgard czy seria Torchlight zawodziły mnie mniej lub bardziej. Dlatego postanowiłem dać szansę raz jeszcze Path of Exile.

Do gry podchodziłem w ciemno. Nie czytałem żadnych poradników, nie sprawdzałem buildów, analiz i strategii, bo nie miałem o nich pojęcia. To, oczywiście było ogromnym błędem. Gdy ktoś wam mówi, że zanim zaczniecie grać w Path of Exile, musicie wpierw parę dni poświęcić na lekturę poradników i analizowanie buildów to wcale nie żartuje. Niestety, ale opisywana produkcja jest wyjątkowo nieprzyjazna dla nowego gracza. Poziom rozbudowania i skomplikowania, który sprawdza się u starych wyjadaczy bawiących się end game’ową zawartością, w przypadku kogoś, kto dopiero zaczyna grę, przytłacza. Z początku tego jeszcze nie czuć, bo gra jest w miarę łatwa i nawet gdy robimy build po swojemu, to wszystkie błędy są ukrywane przez brak wyzwania. Schody zaczynają się po ukończeniu pierwszej części gry, gdy automatycznie gra aplikuje nam obniżenie odporności na obrażenia związane z elementami.

Takie skoki poziomu trudności to kolejna rzecz, która frustruje. Przy pierwszym podejściu do PoE na PC męczyłem się wyjątkowo mocno. Postać, którą robiłem po swojemu, pod koniec drugiego rozdziału trafiła na taką ścianę, że czasami ginąłem 50 razy w ciągu 10 minut. Nawet nie muszę wam mówić, jak bardzo to frustruje i odpycha od gry. Jasne — sam sobie jestem winny, mogłem przecież przed rozpoczęciem gry przewertować encyklopedyczne zestawienia buildów i strategii, ale… bądźmy poważni. Co innego jest szykować się na end game’ową zawartość i walki z sekretnymi bossami, a co innego chcieć przejść grę, by sprawdzić, czy chcemy poświęcić jej więcej czasu.

Z początku nie byłem do końca pewien, czy to po prostu moje niezrozumienie materiału, więc podpytałem parę osób, które z grą spędziły grubo ponad tysiąc godzin. I każda z nich potwierdziła mi moje spostrzeżenia. Path of Exile to nie jest gra dla kogoś, kto nie ma zamiaru spędzać z nią masę czasu, rozgryzając każdy aspekt systemu.

Aż chce się napisać — a szkoda. Bo gdy popatrzymy na grę, ignorując na chwilę zawiłości mechaniki, wysoki próg wejścia i skoki w poziomie trudności, to wyłoni nam się przepotężna zawartość gry, czekająca na zbadanie. Zaliczenie wszystkich 10 rozdziałów otwierających nam drzwi do ostatecznej zawartości to coś między 20 a 30 godzinami. Odpowiednia dynamika walki, dzięki której nie zasypiamy w trakcie dłuższych posiedzeń. Lata rozwoju pozwoliły także stworzyć odpowiedni balans klas postaci i sprawić, że każdą z nich da się grać w sposób przyjemny, czego zasmakowałem, grając drugi raz w Path of Exile na PS4. Mądrzejszy o niecałe 40 godzin rozgrywki i jakieś 2-3 dni analizowania różnych buildów.

Do tego dochodzi wsparcie ze strony deweloperów, którzy co kilka miesięcy wydają większe aktualizacje. Te bawią się konwencją i w świat gry wrzucają inne gatunki. Mieliśmy, chociażby roguelike’ową zabawę w Delve, są detektywistyczne zabawy wraz z Betrayal, wraz z aktualizacją Blight pojawił się też Tower Defense. Kolejne miesiące przyniosły następne rozszerzenia:

  • Conquerors of the Atlas
  • Delirium
  • Harvest
  • Heist
  • Echoes of the Atlas
  • Ultimatum
  • Expedition
  • Scourge

Swego czasu studio przebąkiwało o świadomości wysokiego progu wejścia dla nowych graczy, ale nie jestem pewien czy coś z tym fantem postanowiono zrobić. Mam pewne obawy, że ostatecznie nic z tym fantem studio nie zrobi, bo nie musi. Path of Exile nie traci na popularności, powolny, ale stały dopływ graczy, którzy jakoś przebiją się przez początkowy mur, widocznie ich zadowala i wolą skupić się na rozwoju gry dla swojej stałej klienteli. Nie to, żebym ich nie rozumiał i był jakoś wyjątkowo zły za wierność swojej wizji. Ostatecznie nikt przecież nie zmusza nas, byśmy w Path of Exile grali, prawda?

Podziel się:
Paweł Musiolik
Paweł Musiolik

Przez lata prowadziłem serwis PS3Site.pl/PSSite.com. Aktualnie znajdziecie mnie gościnnie m.in. na Gry-Online.pl i dziale rozrywkowym Allegro.

Artykuły: 88

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *