Pośród niezliczonych kopii Vampire Survivors, ciężko wyłowić prawdziwą perłę. Te lepsze produkcje (Soulstone Survivor czy Brotato) są większości znane. Postanowiłem pójść w nieco innym kierunku. W trakcie ostatniej wyprzedaży na Steamie przeglądałem inne tytuły z tego gatunku i moją uwagę przykuło Nordic Ashes: Survivors of Ragnarok. Ładne stylistycznie, w nordyckich klimatach, więc wrzuciłem sobie na listę obserwowanych i poszedłem dalej. Za dwa dni na skrzynce mailowej czekała na mnie wiadomość, czy nie chciałbym wypróbować gry.
Przypadek? Jak najbardziej, jednak wyjątkowo przyjemny. Skorzystałem, pobrałem grę i pobawiłem się nieco Nordic Ashes: Survivors of Ragnarok, które na ten moment znajduje się we wczesnym dostępie, co oznacza tyle, że trzon rozgrywki może pozostaje ten sam, jednak twórcy na bieżąco dodają nową zawartość, zmieniają balans w tym, co do tej pory wydali. Jednym słowem wielki plac budowy i to, co znajduje się w tytule dzisiaj, niekoniecznie pozostaje po premierze.
Rdzeń rozgrywki jest taki sam jak we wszystkich produkcjach tego typu. Nasza postać automatycznie atakuje zbliżających się przeciwników, my odpowiadamy jedynie za jej poruszanie się. W Nordic Ashes: Survivors of Ragnarok pojawiają się dodatkowo ataki specjalne, które aktywujemy defaultowo klawiszem R. Urozmaiceniem są pojawiające się na mapie relikty i sklepik, do którego trafiamy po pokonaniu bossa.
Względem Vampire Survivors inaczej wygląda także wzmacnianie naszego bohatera (tych, jak na Wczesny Dostęp jest sporo). Operujemy jedną bronią krótkiego dystansu i jedną dystansową, postać wzmacniamy za punkty, które rozdzielamy na drzewku rozwoju. Zbieramy też nasiona Yggdrasilu, które przeznaczamy na trwałe ulepszenia naszego bohatera. W przeciwieństwie do popularniejszego rywala Nordic Ashes: Survivors of Ragnarok nie do końca jest grą, którą możemy zostawić w tle i patrzeć, jak bohater kładzie setki wrogów. Rozgrywka jest wolniejsza, wymaga od nas ciągłego kierowania bohaterem (w grze jest automatyczna pauza, gdy chcemy zostawić produkcję uruchomioną w tle lub na drugim monitorze), co niekoniecznie jest rozwiązaniem gorszym. Tym bardziej że podstawowe tryby są krótkie i dopiero w Endless możemy poświęcić grze znacznie więcej czasu niż kilkanaście minut.
Niemniej jak na tytuł we wczesnym dostępie, Nordic Ashes: Survivors of Ragnarok oferuje sporo zawartości, z którą możemy się bawić. Gra podoba mi się również pod względem wizualnym, choć mapy czasami wydają się monotonne. Za te 23 złote, jakie przyjdzie nam aktualnie zapłacić za ten tytuł, warto.
Kod na grę otrzymałem od dewelopera.